Dwie godziny później...
Shi-Ki zgrubnie zrobiona, a może zrobiony, w sumie to nie wiem nawet jak to odmieniać nie mówiąc o rodzaju. Hmm, jakiej płci są czołgi? Działo chyba trochę za długie, rano je przytnę, wszystko jest za długie, ech... zrobię jeszcze nity to miejsce się przyda.
  Armata jest z jakiegoś plastikowego działa, którego złom znalazłem w pudle ze bitsami, obsada jest z fragmentów HDFu. Ciekawy materiał modelarski, chłonie cyjanopan jak gąbka co szybko i ładnie go utwardza, po paru minutach można już obrabiać pilnikiem. Greenstuff tradycyjny posłużył do zamocowania działa a Liquid do załatania szpar. Pojazd dowodzenia musi mieć dowódcę. Wybrałem tego bo miał szerokie plecy, a że otwarty wyłaz musiałem do czegoś zamocować, przyklejony jedynie do krawędzi zaraz by odpadł, oparty o figurkę trzyma się pewniej. Ludzik się zgarbił i wygląda na mocno strapionego, położę przed nim rozłożoną mapę sztabową, będzie trochę ciekawiej.
 Zaliczyłem drugie podejście do anteny poręczowej, pierwszą połamałem w trzy sekundy po wyjęciu z pudełka. Przy tej byłem dużo ostrożniejszy ale też się połamała. Mocowanie było dramatycznie irytujące. W tylnej części wieży miejsce znalazł oryginalny karabin maszynowy, w przedniej drewniana atrapa działa. W książkach piszą że były z drewna, to zrobiłem ją z wykałaczki.
Odlew czołgu był całkiem niezłej jakości, znalazłem jedynie jedną małą dziurkę. Lewa gąsienica pasowała idealnie, prawą należało dokarmić zieleniną. Doposażyłem tył w klapy zabezpieczające silnik, tak opancerzony nie obawiam się już żadnych samolotów! Zostało dorobienie reflektorów a może je sobie daruję, jeszcze nie wiem, na pewno zrobię nity i pewnie spawy wokół gniazda działa. Malowanie przewiduję podobne do pierwszej Chi-ha, ale to jakoś kiedyś...
sobota, 1 sierpnia 2015
Shi-Ki WIP
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz