niedziela, 26 marca 2017

Curtis pod pędzlem WIP

Curtis z tego wpisu trafił wreszcie pod pędzel. Koncepcja trochę się zmieniła,tzn nie będzie leżakował w błocie a stał przycumowany na przystani. Na razie testuję drewno.

niedziela, 19 marca 2017

Stuart Malutki WIP

Z fabryki na front dojechał Stuart Malutki. Będzie gromił Japońców w Birmie, a jak przymknę oko, także na Filipinach ale pod sztandarem Wschodzącego Słońca.
Model z nowych ramek, skleja się dobrze, jeden mały mankament to krzywa forma stojaka pod KM na wieży. Pojazd do złożenia w trzech różnych wariantach, załączone są kalkomanie dla większości frontów i armii w których był używany, niestety japońskich nie stwierdzono. W zestawie są też piloci, brytyjski, amerykański i sowiecki. Fotka rodzinna z innymi małymi czołgami.

sobota, 11 marca 2017

Ka-Mi WIP i aero po przeglądzie

Po frustracjach związanych z ostatnim psiukaniem z aero, naszła mnie myśl by wywalić to chińskie badziewie i kupić coś porządnego.
Ponieważ krok taki, byłby ostatecznym dla ich żywota, litościwie postanowiłem dać pistoletom jeszcze jedną szansę. W sumie mam ich siedem różnych, każdy mniej lub bardziej nie działał i tylko swoją obecnością mnie irytował.
Wylosowałem dwa, podstawowy, z dyszlem 0.5 i dość sporym pojemnikiem oraz drugi z tycią komorą na farbę, ale za to z precyzyjną dyszą. Rozkręciłem je do ostatniej śrubki i zrobiłem generalny przegląd, starając się odkryć gdzie i jak zbierają się resztki farby. Całość prac serwisowych zajęła mi ze 20 minut. W tym większym zapaćkana była dysza, Wamod i jakiś profesjonalny szuwaks Ojca odmyły ją idealnie. W drugim, dyszę musiałem przepychać igłą Millera (taki dentystyczny drut stalowy średnicy grubszego włosa ale zwężający się, generalnie służy do leczenia kanałowego, tu się idealnie sprawdził) oraz wcześniej wspomnianymi płynami. Odkryłem też, że zaklejona była igła. Po całości wzdłuż, uwalana jakąś lepką biało niebieską farbą, mam wrażenie że młody ćwiczył psikanie olejami. W każdym razie po wyczyszczeniu, oba aero działają idealnie, igły chodzą precyzyjnie, strumień powietrza i farby jest pod pełną kontrolą.
Skoro działy to złapałem pierwsze coś co było pod ręką, trafiło na Ka-Mi i po paru minutach mam czołg w podkładzie, z rozjaśnieniem i podstawowym cieniowaniem. Do podsuszania, pomiędzy kolejnymi warstwami używałem suszarki. Mam wrażenie, że jej działanie pomogło uzyskać matową powierzchnię. Dalej będę już dłubał z pędzla. I fotka na koniec:

sobota, 4 marca 2017

Soko Sagyo Ki po pigmentach

Soko Sagyo Ki czyli w skrócie SS-Ki to pojazd inżynieryjny wszelakiego zastosowania. Uniwersalne bydle działające wszędzie tam gdzie pojawiali się japońscy inżynierowie polowi.Jeszcze słowo od Takiego.
Chyba drania skończyłem, poza kalkomaniami ale jeszcze nie wiem co i jak, bo ikonografia w temacie biedna jest. W każdym razie, na tę chwilę, uważam temat za zamknięty.
Pilot jest, klapa od Chi-Ha na miejscu, bardziej mi pasowała i dawała się zrobić w otwartej wersji, niż to oryginalnie dołączone kółko. Malowanie, jak wspominałem wcześniej, to jakaś luźna wariacja na temat. Teraz trzeba znaleźć chwilę, by przetestować palniki w boju. Garść fotek:

czwartek, 2 marca 2017

Niedoświadczeni kadeci z Sasebo

Jedna fotografia, która zmienia wszystko. Zostali na niej uwiecznieni kadeci szkoły Floty Cesarskiej z Sesebo. Kiedyś zostaną Piechotą Morską (SNLF), a być może niektórzy przejdą też szkolenie spadochronowe. Niniejszym problem niedoświadczonych żołnierzy został rozwiązany. Już wiem co będę malował w następnych tygodniach.